Hasan z Basry*

Powiadają, że gdy się urodził, zabrano go do Omara ben Chattaba*, a ten rzekł:

- Dajcie mu na imię Hasan, bo ma piękną twarz*.

s. 26

***

Powiadają, że gdy pewnego dnia Prorok wszedł do domu swojej żony*, posadzili przy nim Hasana. Prorok pomodlił się nad nim i wszystko, co w życiu osiągnął, wzięło się z łaski, jaka była w tej modlitwie.

s. 26

***

Mężczyzna, Reza Abbasi, 1 połowa XVII wieku, Oriental Art Museum of MoscowHandlował klejnotami, a ludzie zwali go Hasan Lo'lo'*. Gdy pewnego razu był w Rumie*, spotkał wezyra. Ten rzekł:

- Jedziemy dziś w pewne miejsce. Chcesz jechać z nami?

Hasan zgodził się i pojechali na pustynię. Zobaczył tam namiot z brokatu, umocowany do ziemi za pomocą jedwabnych lin i złotych prętów. Świetni rycerze w pełnym uzbrojeniu szli wokół niego, po czym coś powiedzieli i odjechali. Potem filozofowie i uczeni w liczbie czterystu okrążyli namiot, coś powiedzieli i odjechali. Po nich zjawili się czcigodni starcy, którzy także okrążyli namiot, coś powiedzieli i odjechali. Następnie przyszły służące, czterysta pięknych dziewcząt, a każda niosła na głowie złotą misę wysadzaną klejnotami. One również okrążyły namiot, coś powiedziały i odeszły. W końcu do namiotu weszli cesarz z wezyrem, po czym wyszli i odjechali.

Zdumiony zapytał o to wezyra, a ten rzekł:

- Cesarz miał syna, którego kochał nad życie. Był on niezwykłej urody i nie miał sobie równych tak w nauce, jak i w walce. Ale pewnego dnia zachorował i umarł, ponieważ żaden z lekarzy nie potrafił go wyleczyć. Pochowaliśmy go w tym namiocie i raz w roku przychodzimy z pielgrzymką na jego grób. Najpierw przybywają wspaniali rycerze i, okrążając namiot, mówią: "Królewiczu! Gdyby śmierć groziła ci w walce, potrafiłbyś się przed nią obronić, a my poświęcilibyśmy życie, aby cię ocalić. Śmierć twą jednak zesłał ktoś, wobec kogo jesteśmy bezsilni". Po czym odjeżdżają. Potem przybywają filozofowie i uczeni i, okrążając namiot, mówią: "Królewiczu! Gdyby wiedzą, filozofią, mądrością lub rozumem, można było cię ocalić, zrobilibyśmy to". Po czym odjeżdżają. Po nich namiot okrążają czcigodni starcy, mówiąc: "Królewiczu! Gdyby wstawiennictwem i płaczem, lub wiedzą i mądrością można było cię ocalić, zrobilibyśmy to. Twoją śmierć zesłał jednak ktoś, kto jest nieczuły na płacz i nie słucha wstawiennictw". Następnie przychodzą piękne służące ze złotymi tacami i okrążając namiot, mówią: "Gdyby można było przywrócić ci życie pięknem i złotem, poświęciłybyśmy życie, aby to zrobić. Ale tu ani piękno ani złoto nie mają znaczenia". W końcu razem z wezyrem wchodzi do namiotu cesarz i mówi: "Kochany synu! Co jeszcze mógłbym dla ciebie zrobić? Sprowadziłem świetnych rycerzy, sprowadziłem filozofów i uczonych, czcigodnych starców i obrońców, a także piękne służące, które przyniosły skarby wszelkiego rodzaju. W końcu sam przybyłem. Gdybym coś mógł zrobić, aby cię ocalić, zrobiłbym to. Tu jednak wszystko jest w rękach tego, wobec kogo ja wraz z całą swoją potęgą, jestem bezsilny. Pokój niech będzie z tobą, do zobaczenia za rok". To powiedziawszy, odjeżdżają.

Słowa te odmieniły Hasana. Wrócił do Basry i przyrzekł sobie, że nie będzie się śmiał, dopóki nie zrozumie swojego przeznaczenia. Po czym tak bardzo zaczął się umartwiać w ascezie, że za jego życia nie było nikogo, kto by go w tym prześcignął.

s. 27-28

***

Nauczał raz w tygodniu, lecz ilekroć wchodził na mównicę, a wśród zebranych nie było Rabi'i*, schodził z niej. Pewnego razu zebrani rzekli:

- Wielu bogatych i potężnych ludzi przyszło, aby cię słuchać. Co takiego się stanie, jeśli nie będzie tu jednaj starej kobiety?

Odparł:

- Pokarmu, który przygotowaliśmy dla słoni, mrówki nie są w stanie zjeść.

A ilekroć wygłaszał płomienną mowę i rozpalał nią serca zebranych, a z oczu wyciskał im łzy, spoglądał na Rabi'ję i mówił:

- Cały ten ogień wznieca jedno twoje westchnie.

s. 28

***

Rzekli:

- Jak może leczyć innych lekarz, który sam jest chory? Najpierw sam się wylecz, dopiero potem lecz innych.

Odparł:

- Moja wiedza daje wam korzyść, a moja niewiedza nie wyrządza wam szkody.

Rzekli:

- Szejchu!* Nasze serca śpią i twoja mowa nie ma na nie wpływu. Co mamy robić?

Odparł:

- Gdyby spały, nie byłoby źle. Śpiący obudzi się, gdy nim potrząsnąć. Ale wasze serca są martwe i ile by nimi nie potrząsać, nie obudzą się.

s. 29

***

Hasan miał ucznia, który z krzykiem padał na ziemię, ilekroć słyszał werset Koranu. Hasan rzekł do niego:

- Jeśli możesz nie robić tego, co robisz, to wiedz, że wszystkie twoje modlitwy są bez wartości. Ale jeśli nie możesz tego nie robić, to wiedz, że zostawiłeś mnie daleko za sobą.

s. 29-30

***

Powiadają, że pewnego dnia Hasan spotkał jednego, który płakał. Spytał:

- Dlaczego płaczesz?

Odparł:

- Słyszałem, jak Mohammad ben Ka'b Qarazi* mówił, że człowiek pobożny przez swoje grzechy spędzi w piekle kilka lat.

Rzekł:

- Chciałbym być z tych, którzy w piekle spędzą tysiące lat*.

s. 31

***

Malek Dinar* spytał Hasana:

- Kiedy cierpi mędrzec?

Odparł:

- Gdy umiera mu serce?

Spytał:

- A czym jest śmierć serca?

Odparł:

- Umiłowaniem świata.

s. 32

***

Pewnego razu jeden rzekł:

- O świcie poszedłem do meczetu, w którym Hasan zwykł się modlić. Meczet był zamknięty. Hasan modlił się w środku, a inni mówili "Amin"*. Zaczekałem, aż się rozwidni. Wtedy pchnąłem drzwi, a one się otworzyły. Wszedłem. Zobaczyłem Hasana. Był sam. Zdziwiłem się. Gdy skończyliśmy modlitwę, opowiedziałem mu o tym i rzekłem: "Na Boga! Wyjaśnij mi to". Odparł: "W nocy z czwartku na piątek przychodzą do mnie peri*. nauczam je i modlę się, a one mówią: 'Amin'. Nikomu o tym nie mów".

s. 32-33

***

Powiadają, że sąsiad Hasana był czcicielem ognia*. a na imię miał Szam'un. Pewnego dnia zachorował i był bliski śmierci. Przyszli do Hasana i rzekli:

- Pomóż mu.

Hasan poszedł do niego, stanął przy nim i zobaczył, że jest on cały poczerniały od ognia i dymu. Rzekł:

- Bój się Boga! Całe swoje życie zeszło ci wśród ognia i dymu. Teraz przyjmij islam, a Bóg się nad tobą zmiłuje.

Szam'un odparł:

- Trzy rzeczy powstrzymują mnie przed przyjęciem islamu. Pierwsza jest taka, że odrzucasz świat, a zajmujesz się nim dzień i noc. Po drugie mówisz, że śmierć jest pewna, lecz nie przygotowujesz się na nią. Po trzecie mówisz, że ujrzysz Boga, lecz nie robisz tego, co Bogu się podoba.

Hasan rzekł:

- To jest dowodem bliskości z Nim. Jeśli wierni postępują tak, jak to opisałeś, jak ty postępujesz? Oni uznają jedyność Boga, podczas gdy ty przez całe życie czciłeś ogień. Siedemdziesiąt lat czciłeś ogień, ja ognia nie czciłem, lecz ogień spali nas obu. Ciebie jednak Bóg nie ocali. Mnie zaś ocali, jeśli zechce, i sprawi, że nie będę cierpiał, a ogień nie spali nawet jednego włosa na moim ciele. A jest tak, ponieważ to Bóg stworzył ogień, a stworzenie jest posłuszne swojemu stwórcy. Włóżmy teraz obaj rękę w ogień, a przekonasz się o słabości ognia i sile Boga.

To powiedziawszy włożył rękę w ogień i trzymał ją w płomieniach, a ogień nie wyrządzał mu żadnej krzywdy*. Gdy Sza'mun to zobaczył, zdziwił się, a słońce wiary zaczęło nad nim wschodzić. Rzekł:

- Siedemdziesiąt lat czciłem ogień. Zostało mi tylko kilka chwil życia. Co mam zrobić?

Odparł:

- Zostań muzułmaninem.

Rzekł:

- Przyjmę islam, jeśli poświadczysz mi na piśmie, że Bóg mnie nie ukarze. Jeśli mi tego nie zaświadczysz, nie zostanę muzułmaninem.

Hasan poświadczył mu to na piśmie.

Rzekł:

- Niech teraz podpiszą się pod tym świadkowie.

Gdy podpisali się świadkowie, Szam'un zapłakał rzewnie i przyjął islam. Po czym powiedział Hasanowi swoją ostatnią wolę:

- Gdy umrę, niech mnie umyją, a ty własnoręcznie złóż mnie do ziemi*. I włóż mi do ręki to zaświadczenie. Ono będzie moim dowodem.

Rzekł:

- Dobrze.

Wtedy Szam'un wyznał wiarę* i umarł. Umyli go, zmówili modlitwę, włożyli mu do ręki owo zaświadczenie i pochowali.

Tej nocy Hasan nie spał, tylko rozmyślał:

- Co ja zrobiłem? Jak mogłem pomóc tonącemu, skoro sam tonę. Jak mogłem poświadczyć coś w imieniu Boga, skoro za siebie nie potrafię poświadczyć?

Myśląc o tym, zasnął. W śnie zobaczył Szam'una. Na głowie miał koronę, od której biła jasność jak od świecy. Roześmiany przechadzał się w raju. Hasan rzekł:

- Szam'unie! Co u ciebie?

Odparł:

- Dlaczego pytasz? Czyżbyś nie widział? Bóg Wszechmogący w swojej łasce przygarnął mnie i ukazał mi swoją twarz. Nie jestem w stanie opisać tego, czym mnie obdarzył. Poświadczyłeś mi to. Teraz weź swoje zaświadczenie, ponieważ już go nie potrzebuję.

Gdy Hasan się obudził, zobaczył, że trzyma w ręku zaświadczenie, które napisał Szam'unowi. Rzekł:

- Boże! Widzę, że w swoich czynach kierujesz się wyłącznie miłosierdziem. Kto może cierpieć u Twoich drzwi? Za sprawą jednego słowa przyjąłeś do siebie tego, kto przez siedemdziesiąt lat czcił ogień, więc jakże mógłbyś odrzucić tego, kto przez siedemdziesiąt lat czcił Ciebie?

s. 34-35

***

Powiadają, że Hasan tak nisko siebie cenił, że na kogo by nie spojrzał, uważał go za lepszego od siebie. Pewnego dnia, gdy szedł brzegiem rzeki, zobaczył mężczyznę o czarnej skórze. Trzymał w ręku butelkę, z której pił, a przed nim siedziała kobieta. Hasan pomyślał: "Ten człowiek jest ode mnie lepszy". Ale był imamem* i z tego powodu zaraz pomyślał inaczej: "Dlaczego miałby on być lepszy ode mnie?".

Na rzece pojawił się statek, przeciążony towarem, a było na nim siedem osób. Nagle statek zaczął tonąć. Czarny mężczyzna wskoczył do wody i uratował pięć osób, po czym zwrócił się do Hasana:

- Skacz i ty, jeśli jesteś ode mnie lepszy, i uratuj pozostałe dwie osoby. - A widząc, że ten się waha, dodał: - Imamie muzułmanów! W tej butelce jest woda, a kobieta, która siedzi przede mną, to moja matka*. Chciałem cię wypróbować i zobaczyć, czy potrafisz widzieć tak, jak jest, czy też [w swoich osądach] kierujesz się pozorami*.

Wtedy Hasan upadł mu do kolan i prosił o wybaczenie, ponieważ poznał, że jest on sługą Boga. Rzekł:

- Uratuj mnie przed utonięciem w morzu myśli, tak jak ich uratowałeś przed utonięciem w rzece.

Odparł:

- Przejrzyj na oczy!

A gdy tak się stało, Hasan już nigdy nie uważał siebie za lepszego od innych.

s. 35-36

***

Chłopiec niósł lampę. Spytałem:

- Skąd wziąłeś światło?

Zdmuchnął płomień i odparł:

- Powiedz, dokąd odeszło, a powiem ci, skąd je wziąłem.

s. 36

tłum. albert kwiatkowski

Hasan z Basry - jeden z najwybitniejszych teologów i ascetów wczesnego okresu islamu, z pochodzenia Irańczyk.

Omar ben Chattab - teść Mahometa, drugi kalif, jeden z czterech tzw. kalifów sprawiedliwych.

bo ma piękną twarz - hasan znaczy "piękny".

Prorok wszedł do domu swojej żony - chodzi tu o Um Salama Hind, jedną z żon Mahometa.

lo'lo' - lo'lo' po arabsku znaczy "perła".

Rum - mianem Rumu określano w świecie muzułmańskim Bizancjum i ziemie Azji Mniejszej.

Rabi'ja - Rabi'ja Adawijja, święta z Basry (zmarła w 801 r. n.e.), jedna z największych postaci wczesnego muzułmańskiego mistycyzmu. Była niewolnicą, której została nadana wolność. Uważana jest za osobę, która do nauk wczesnych ascetów wprowadziła element bezinteresownej miłości i nadała sufizmowi prawdziwie mistyczne zabarwienie.

szejch - przewodnik na drodze duchowego rozwoju.

Mohammad ben Ka'b Qarazi - z pochodzenia Jemeńczyk, jeden z przekazicieli hadisów.

Chciałbym być z tych, którzy w piekle spędzą tysiące lat - bardzo wielu sufich miało specyficzny stosunek do piekła. Niektórzy z nich uważali nawet, że dopiero ogień piekielny oczyści ich, niszcząc doszczętnie ich ego.

Malek Dinar - syn perskiego niewolnika, uczeń Hasana z Basry.

amin - nasze amen, po arabsku znaczy: niech tak się stanie.

peri - w Aweście i literaturze średnioperskiej peri to istoty, które nie należą do świata ludzi i są uosobieniem zła.

czciciel ognia - wyznawca przedislamskiej religii Iranu.

Gdy umrę, niech mnie umyją... - dla zoroastryjczyków (czcicieli ognia) charakterystyczny był pochówek przez ekspozycję zwłok, czyli złożenie ich w specjalnym miejscu, aby ptaki i zwierzęta mogły oczyścić kości z mięsa. Dopiero wtedy, kości wkładano do naczynia i składano w ziemi.

a ogień nie wyrządzał mu żadnej krzywdy - odporność na ogień jest szeroko poświadczona we wszystkich mistycznych tradycjach. Jest jednym z dowodów duchowej siły.

wyznał wiarę - chodzi tu o muzułmańskie wyznanie wiary: "Nie ma boga prócz Boga, a Mahomet jest jego Prorokiem".

imam - duchowy przywódca. U sunnitów oznacza tego, kto przewodzi modlitwie. We wczesnym okresie islamu imamem nazywany był najbardziej uczony mąż danej gminy, który też prowadził modlitwę. Sunnici nadawali ten tytuł również wybitnym teologom i uczonym.

W tej butelce jest woda... - wynikałoby stąd, że Hasan, widząc czarnoskórego mężczyznę, który pije z butelki, i przed którym siedzi kobieta, pomyślał, że ów jest niewierny, pije alkohol, a kobieta, która siedzi przed nim, jest nierządnicą.

czy potrafisz widzieć tak, jak jest... - Attar użył tu terminów baten i zaher. Pierwszy z nich oznacza prawdziwą, wewnętrzną i ukrytą przed niewtajemniczonymi istotę rzeczy, natomiast drugi odnosi się do rzeczy zewnętrznych, które są widoczne dla każdego, lecz które z prawdą nie mają nic wspólnego.